Przygodę z prostowaniem keratynowym rozpoczęłam około dwóch lat temu. Zaczęło się od tego, że pewnego dnia postanowiłam zejść z czarnych włosów do blondu. Swoje delikatne włosy potraktowałam tanim i znanym wszystkim rozjaśniaczem firmy Joanna. Oczywiście efekt był tragiczny, włosy doszczętnie zniszczone, suche i kruszące się. W dodatku kolor był żółto-rudawy. Dla każdego kto zobaczyłby moje włosy jedynym sposobem byłoby wzięcie nożyczek i obcięcie ich całkowicie na krótko. Nie wyobrażałam sobie zapuszczania włosów od początku, dlatego uparłam się, że znajdę metodę na odratowanie włosów, przecież musi być jakiś sposób na regenerację! Wtedy przypadkowo natknęłam się w internecie na preparaty marki yu-ca. Po przeczytaniu i obejrzeniu reklamowego filmu bez zastanowienia zamówiłam kosmetyki. Zabieg przeprowadziła pierwszy raz na moich włosach moja przyjaciółka, której bardzo dziękuję, bo sama nie dałabym rady. Na zdjęciu poniżej moje włosy przed i po :)
Włosy od razu po zabiegu są gładziutkie i bardzo łatwe w rozczesywaniu i przede wszystkim wyglądają na zdrowe! Zabieg regeneruje włosy, odżywia, sprawia, że stają się błyszczące i sprężyste, nie niszczy włosów. Niestety aby efekt utrzymał się do sześciu miesięcy zaleca się używanie odżywek oraz szamponow bez zawartości slsów, soli oraz alkoholu. Jestem bardzo zadowolona z tej metody ratowania włosów, uzależniłam się i nie wyobrażam sobie innej pielęgnacji włosów niż ta! ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz